- Hope, proszę Cię nie panikuj.- powiedziała- Patrz, tam siedzi ten Twój chłopak, chciałaś go zobaczyć to patrz szybko zanim on zobaczy, że się patrzysz.- dodała i pokazała mi mojego nieznajomego. Był to średniej wysokości, niebieskooki blondyn. Co gorsza podobał mi się z wyglądu, a moja wcześniejsza historia z nim skreśla wszystko. Przynajmniej wiem przed kim muszę uciekać- jakiś plus.
Angie miała rację, że mam tak długo na niego nie patrzeć. Jakimś cudem wyczuł, że to robię i w pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Ja oczywiście szybko odwróciłam wzrok.
- Angie! On widział, jak się na niego patrzę! Idziemy stąd!- powiedziałam i szybko wstałam. Dziewczyną na szczęście nie trzeba było tego drugi raz powtarzać. Wstały i poszły za mną bez słowa.
~*~
O wszystkich zdarzeniach Jane wiedziała od razu, nieustannie ze sobą pisałyśmy. Umówiłyśmy się w weekend na nocowanie- tym razem ja u niej. Powiedziała, że wtedy jakoś rozstrzygniemy to, co się u mnie dzieje. Nadeszła sobota, zjadłam obiad i pojechałam do niej. Okazało się, że Jimmy też niespodziewanie przyjechał, więc nasza planowana rozmowa się nie udała. Jimmy za to zaczął się zwierzać ze swoich problemów. Dziewczyna, która jemu się podobała najpierw zachowywała się jakby też coś do niego czuła, a później go olewała. Przykro mi się zrobiło, gdy to usłyszałam. Jane go przytuliła, a ja tylko patrzyłam. Nie umiem pokazywać uczuć- to jest chyba moja największa wada. Później zmieniliśmy temat i do końca wieczoru ciągle się śmialiśmy. Czułam się dobrze, to było miejsce, do którego należę. Następnego dnia, gdy Jane odprowadzała mnie na autobus poruszyłyśmy mój wyczekiwany temat. Powiedziała mi, że nie mogę go wiecznie unikać, muszę zacząć zachowywać się normalnie jakby nic się nie stało i nie znałabym go. Doszłam do wniosku, że ma rację i postanowiłam zrobić tak, jak mi powiedziała.
~*~
W poniedziałek weszłam do szkoły nabuzowana energią, jak nigdy. Dawno nie miałam tak dobrego humoru, a wszystko za sprawą moich najlepszych przyjaciół.
- Ej, Hope! Z czego się tak cieszysz?- spytała Mags.- Brałaś coś, czy jak? Mogłaś się chociaż podzielić!
- Proszę Cię! Ja? Przecież ja nawet nigdy nie piłam!
- Wiem, wiem! Ale podziel się tą energią, bo mamy sprawdzian z angielskiego.
- Coo? Przecież dopiero drugi tydzień szkoły! Czy Ci nauczyciele są niepoważni?- powiedziałam i poszłyśmy na lekcję. Sprawdzian nie był trudny. A był tylko dlatego, że postanowili nas podzielić na grupy językowe. Chciałabym dostać się do tej najlepszej, ale tego dowiem się dopiero po południu pod koniec lekcji. Na nieszczęście dzień się strasznie dłużył. W końcu jednak wybiła godzina 15 i wyniki były powieszone na ścianie ogłoszeń. Tak! dostałam się! Spojrzałam na nazwiska innych osób, żadnego z nich nie znałam. A tak chciałabym być z Angie. Ona też mówiła, że jej dobrze poszło, ale najwyraźniej nie aż tak dobrze. Trafiła do grupy trochę gorszej od mojej.
Następnego dnia zaczynałam angielskim. Przyszłam pierwsza, usiadłam w ostatniej ławce, założyłam słuchawki i zaczęłam bazgrolić w zeszycie. Nagle czyjś cień zasłonił mi światło.
- Czy Ty jesteś niepoważny!- krzyknęłam i podniosłam głowę. Moim oczom ukazał się nie kto inny niż niebieskooki blondyn.- Zasłaniasz mi kartkę, nic nie widzę. Mógłbyś usiąść, iść gdzieś indziej?
- Nie dopóki nie powiesz, jak masz na imię.- odpowiedział.
- A dlaczego niby mam to mówić? Z choinki spadłeś, czy co?
- No wiesz, najpierw na mnie wpadłaś, potem uratowałem Ciebie przed upadkiem, a później mnie unikałaś. Chyba mam prawo znać Twoje imię, nie sądzisz?- powiedział i mrugnął do mnie.
- Po pierwsze przeprosiłam, że na Ciebie wpadłam, po drugie podziękowałam za ratunek, po trzecie wcale Cię nie unikałam, bo po co? A po czwarte usiądź gdzieś, bo lekcja się zaczęła.- powiedziałam i uśmiechnęłam się złośliwie. Przez całą lekcję zastanawiałam się, co się stanie jak zadzwoni dzwonek. Ciekawe, czy znowu do mnie podejdzie. Jeszcze 10 minut. 7. 5. Czas się strasznie dłużył, Minuta. Dzwonek. On wyszedł szybciej niż ja, czyli jednak dał sobie spokój. To nawet lepiej. Powoli się spakowałam i wyszłam z klasy.
- Dobra, więc może zacznijmy od nowa.- nagle znikąd pojawił się on.- Mam na imię Niall i chodzimy ze sobą na angielski. Lubię jeść i kocham muzykę. A Ty?
- Nie mam ochoty na rozmowy.- odpowiedziałam.
- Ładne imię.- odpowiedział sarkastycznie.- No więc czym się interesujesz "Nie mam ochoty na rozmowy"?
- Gorzej Ci?
- Nie, po prostu interesuje mnie Twoja osoba.
- Czyli nie odczepisz się zanim Ci nie odpowiem?
- Tak, dokładnie tak to działa.
- No więc: jestem Hope i nie lubię natrętnych ludzi. Pasuje? Zresztą nie ważne. Pa.- powiedziałam, odwróciłam się i zaczęłam iść w drugą stronę. Moich uszu dobiegł jeszcze jego krzyk:
- Do zobaczenia Hope!