piątek, 31 października 2014

002.

Przez następny tydzień każdą przerwę spędziłam w łazience, żeby przypadkiem nie trafić na tamtego nieznajomego. Był to najlepszy sposób na unikanie kogoś, kogo wyglądu za bardzo nie pamiętam. Mogłam mu się przyjrzeć dokładniej, ale byłam za bardzo skrępowana całym zdarzeniem. Po tygodniu stwierdziłam, że cała sprawa ucichła i powoli zaczęłam wychodzić do ludzi. Angie nie zawsze siedziała ze mną w łazience. W tym czasie zakumplowała się z nowymi koleżankami: Perrie i Mags. Też od razu je polubiłam. Wreszcie poczułam, że nie jestem w tej szkole sama. Siedziałyśmy na jednej z przerw, gdy Angie mnie szturchnęła:
- Hope, proszę Cię nie panikuj.- powiedziała- Patrz, tam siedzi ten Twój chłopak, chciałaś go zobaczyć to patrz szybko zanim on zobaczy, że się patrzysz.- dodała i pokazała mi mojego nieznajomego. Był to średniej wysokości, niebieskooki blondyn. Co gorsza podobał mi się z wyglądu, a moja wcześniejsza historia z nim skreśla wszystko. Przynajmniej wiem przed kim muszę uciekać- jakiś plus. 


Angie miała rację, że mam tak długo na niego nie patrzeć. Jakimś cudem wyczuł, że to robię i w pewnym momencie nasze oczy się spotkały. Ja oczywiście szybko odwróciłam wzrok.
- Angie! On widział, jak się na niego patrzę! Idziemy stąd!- powiedziałam i szybko wstałam. Dziewczyną na szczęście nie trzeba było tego drugi raz powtarzać. Wstały i poszły za mną bez słowa. 


~*~


O wszystkich zdarzeniach Jane wiedziała od razu, nieustannie ze sobą pisałyśmy. Umówiłyśmy się w weekend na nocowanie- tym razem ja u niej. Powiedziała, że wtedy jakoś rozstrzygniemy to, co się u mnie dzieje. Nadeszła sobota, zjadłam obiad i pojechałam do niej. Okazało się, że Jimmy też niespodziewanie przyjechał, więc nasza planowana rozmowa się nie udała. Jimmy za to zaczął się zwierzać ze swoich problemów. Dziewczyna, która jemu się podobała najpierw zachowywała się jakby też coś do niego czuła, a później go olewała. Przykro mi się zrobiło, gdy to usłyszałam. Jane go przytuliła, a ja tylko patrzyłam. Nie umiem pokazywać uczuć- to jest chyba moja największa wada. Później zmieniliśmy temat i do końca wieczoru ciągle się śmialiśmy. Czułam się dobrze, to było miejsce, do którego należę. Następnego dnia, gdy Jane odprowadzała mnie na autobus poruszyłyśmy mój wyczekiwany temat. Powiedziała mi, że nie mogę go wiecznie unikać, muszę zacząć zachowywać się normalnie jakby nic się nie stało i nie znałabym go. Doszłam do wniosku, że ma rację i postanowiłam zrobić tak, jak mi powiedziała.


~*~

W poniedziałek weszłam do szkoły nabuzowana energią, jak nigdy. Dawno nie miałam tak dobrego humoru, a wszystko za sprawą moich najlepszych przyjaciół.
- Ej, Hope! Z czego się tak cieszysz?- spytała Mags.- Brałaś coś, czy jak? Mogłaś się chociaż podzielić!
- Proszę Cię! Ja? Przecież ja nawet nigdy nie piłam!
- Wiem, wiem! Ale podziel się tą energią, bo mamy sprawdzian z angielskiego.
- Coo? Przecież dopiero drugi tydzień szkoły! Czy Ci nauczyciele są niepoważni?- powiedziałam i poszłyśmy na lekcję. Sprawdzian nie był trudny. A był tylko dlatego, że postanowili nas podzielić na grupy językowe. Chciałabym dostać się do tej najlepszej, ale tego dowiem się dopiero po południu pod koniec lekcji. Na nieszczęście dzień się strasznie dłużył. W końcu jednak wybiła godzina 15 i wyniki były powieszone na ścianie ogłoszeń. Tak! dostałam się! Spojrzałam na nazwiska innych osób, żadnego z nich nie znałam. A tak chciałabym być z Angie. Ona też mówiła, że jej dobrze poszło, ale najwyraźniej nie aż tak dobrze. Trafiła do grupy trochę gorszej od mojej.


Następnego dnia zaczynałam angielskim. Przyszłam pierwsza, usiadłam w ostatniej ławce, założyłam słuchawki i zaczęłam bazgrolić w zeszycie. Nagle czyjś cień zasłonił mi światło.
- Czy Ty jesteś niepoważny!- krzyknęłam i podniosłam głowę. Moim oczom ukazał się nie kto inny niż niebieskooki blondyn.- Zasłaniasz mi kartkę, nic nie widzę. Mógłbyś usiąść, iść gdzieś indziej?
- Nie dopóki nie powiesz, jak masz na imię.- odpowiedział.
- A dlaczego niby mam to mówić? Z choinki spadłeś, czy co?
- No wiesz, najpierw na mnie wpadłaś, potem uratowałem Ciebie przed upadkiem, a później mnie unikałaś. Chyba mam prawo znać Twoje imię, nie sądzisz?- powiedział i mrugnął do mnie.
- Po pierwsze przeprosiłam, że na Ciebie wpadłam, po drugie podziękowałam za ratunek, po trzecie wcale Cię nie unikałam, bo po co? A po czwarte usiądź gdzieś, bo lekcja się zaczęła.- powiedziałam i uśmiechnęłam się złośliwie. Przez całą lekcję zastanawiałam się, co się stanie jak zadzwoni dzwonek. Ciekawe, czy znowu do mnie podejdzie. Jeszcze 10 minut. 7. 5. Czas się strasznie dłużył, Minuta. Dzwonek. On wyszedł szybciej niż ja, czyli jednak dał sobie spokój. To nawet lepiej. Powoli się spakowałam i wyszłam z klasy.
- Dobra, więc może zacznijmy od nowa.- nagle znikąd pojawił się on.- Mam na imię Niall i chodzimy ze sobą na angielski. Lubię jeść i kocham muzykę. A Ty?
- Nie mam ochoty na rozmowy.- odpowiedziałam.
- Ładne imię.- odpowiedział sarkastycznie.- No więc czym się interesujesz "Nie mam ochoty na rozmowy"?
- Gorzej Ci?
- Nie, po prostu interesuje mnie Twoja osoba.
- Czyli nie odczepisz się zanim Ci nie odpowiem?
- Tak, dokładnie tak to działa.
- No więc: jestem Hope i nie lubię natrętnych ludzi. Pasuje? Zresztą nie ważne. Pa.- powiedziałam, odwróciłam się i zaczęłam iść w drugą stronę. Moich uszu dobiegł jeszcze jego krzyk:
- Do zobaczenia Hope!

niedziela, 26 października 2014

001. First meet.

1 września- nowa szkołą. Dzisiaj poznam moją nową klasę. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Dopiero co skończyłam gimnazjum i zaczęły się wakacje. Nigdy nie spodziewałam się, że dwa miesiące mogą tak szybko minąć. Na początku wakacji Jane zaprosiła mnie na tydzień do siebie. Oczywiście przystałam na tą propozycję- spędzenie czasu z przyjaciółką jest na pewno zabawniejsze od połykania kolejnych seriali, filmów, książek. Właśnie w te wakacje Jane postanowiła podzielić się ze mną osobą, która wiele dla niej znaczyła- jej przyjacielem od zawsze- Jimmym. Od razu go polubiłam. Przyjaciel mojej przyjaciółki stał się moim przyjacielem. Spędziliśmy razem na prawdę świetny tydzień. Poznałam taką fajną babcię- sąsiadkę Jane i Jimmiego. Miała ona 10-letniego wnuczka- Deana, który wbrew pozorom był bardzo miłym i śmiesznym chłopcem. W pewnym momencie Jimmy zaczął łaskotać Jane, która chciała, żebym jej pomogła, a ja zamiast pomóc pogorszyłam sytuację- przypadkiem przewróciłam kanapę, na której byli. Później zamiast pomóc im się wydostać z Deanem nie mogliśmy powstrzymać się od śmiania. Oprócz takich wygłupów byliśmy tez poważni. Do późna siedzieliśmy na boisku obserwując gwiazdy i rozmawiając, spacerowaliśmy po lesie, siedzieliśmy na torach. Zżyliśmy się bardzo w tym czasie. Zaufałam w 100% Jimmiemu. Później byłam z rodziną na wakacjach w górach. Poznałam tam takiego miłego dziadka, który opowiadał mi historie z swojego życia- wiele się od niego nauczyłam. To były wakacje marzeń.
A teraz? Siedzę w autobusie. Za chwilę będę musiała wysiąść i zmierzyć się z tym, co mnie czeka.
Weszłam. Na początku był apel, nauczyciele, wychowawcy zostali przedstawieni. Później wszyscy udaliśmy się do wskazanych klas. Usiadłam w 3 ławce- nie za daleko, nie za blisko. Dosiadła się do mnie jakaś blondynka i przedstawiła się jako Angie. Zaraz później nasza wychowawczyni rozdała nam plany lekcji, powiedziała najważniejsze informacje i puściła nas do domu. Nie zostałam na spotkaniu z "nową klasą". Wolałam wrócić do domu, przebrać się i pójść do Jane. Zadzwoniłam do niej i dowiedziałam się, że jest u Jimmy. Całę popołudnie spędziliśmy razem, powymienialiśmy się spostrzeżeniami apropo naszych nowych klas. Wieczorem Jimmy zaproponował, że mnie podwiezie skuterem do domu, żebym tak daleko nie szła sama. Oczywiście w moim przypadku nie obyło się bez żadnych atrakcji- nie umiałam zdjąć kasku, z czego oby dwoje się śmialiśmy.


~*~

Pierwszy tydzień szkoły zleciał mi szybko. Na każdej lekcji czytali nam regulaminy. Poznałam imiona osób z nowej klasy. Po tych paru dniach stwierdziłam, że tylko Angie z tej klasy mi pasuje. Każda inna osoba źle na mnie działała. Na szczęście Angie miała takie samo zdanie, co ja. Szybko się ze sobą zakumplowałyśmy. Teraz na każdej lekcji siedzimy razem i nie przejmujemy się resztą klasy. Angie bardzo mi przypomina Jane- muszę je ze sobą poznać.
- Hope!- powiedziała Angie- Ty mnie w ogólnie nie słuchasz!
- Przepraszam. Zamyśliłam się.- wydukałam. Rzadko zdarzają mi się takie właśnie sytuacje. - To co mówiłaś?
- Że wkurza mnie Maggie.
- Z naszej klasy?- spytałam.
- Tak. Stale do mnie pisze na facebooku. Nie rozumie, że nie chce z nią gadać. Dobrze, że w szkole nie podchodzi.
- Pewnie mnie się boi.- zaśmiałam się.
- Tak, bo jesteś taka straszna!- powiedziała Angie, po czym zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję.- Chodź, bo się spóźnimy, a z tego, co zauważyłam to pan Thomas tego nie lubi.- dodała i wstała. Szłam za nią. Miałyśmy do pokonania schody i dwa korytarze. Wychodząc z auli zagapiłam się na dziewczynę za mną i wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- O Boże! Przepraszam!- powiedziałam zdezorientowana, po czym się jeszcze potknęłam. Upadłabym, gdyby on mnie nie złapał.
- Nic się nie stało. - powiedział z uśmiechem na twarzy.- Uważaj lepiej, bo jeszcze coś Ci się stanie.
- Dziękuję za ratunek i jeszcze raz przepraszam.- wydukałam. Z opresji wyrwała mnie Angie,
- Hope! Pośpiesz się, bo na prawdę się spóźnimy!- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Jak już usiadłyśmy do łąwek na matematyce powiedziała:
- Ty to masz szczęście! Drugi tydzień i już wyrwałaś takie ciacho!
- Szczęście? Czy Ty widziałaś tą akcję? Najpierw na niego wpadłam, a później jeszcze prawie przewróciłam się na twarz. Takie romantyczne. On teraz pewnie opowiada o tym incydencie kolegą i się ze mnie śmieją.- spaliłam buraka.- Musimy go unikać.
- Ale czy Ty w ogólne mu się przyjrzałaś?- spytała, jakby wcale nie słyszała, co do niej wcześniej powiedziałam.
- Byłam zbyt skrępowana całą tą akcją, żeby oceniać jego wygląd Angie!- powiedziałąm trochę za glośno.
- Trzecia ławka! Cisza! Ja tu próbuję prowadzić lekcję!- nakrzyczał na nas pan Thomas.
Po zakończonej lekcji szybko wyszłam z sali i pobiegłam na autobus. Na szczęście nie musiałam wałkować dalej tego tematu z Angie, bo ona musiała zostać jeszcze na angielskim. Drogę powrotną spędziłam z moimi słuchawkami i dobrą muzyką.

niedziela, 31 sierpnia 2014

000. Prolog



15 października- dzień, jak każdy inny. Przynajmniej tak myślałam. Była to sobota, wstałam o 12. W końcu po długim tygodniu szkoły mogłam odespać. Dzień zapowiadał się leniwie. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju włączyłam jakiś serial. Później zeszłam na obiad. Koło 16 telefon mi zadzwonił. Jane powiedziała, że mogę do niej przyjść. Powiedziałam, że wykąpię się i będę u niej za godzinę. Jak zawsze słuchałam muzyki pod prysznicem. Poleciała jakaś smutna piosenka. Wyszłam spod prysznica i zadzwonił mi telefon. Telefon, który zmienił moje postrzeżenie na temat życia. W tamtej chwili poczułam się tak bezsilnie. Zdałam sobie sprawę z tego, że życie jest tak ulotne i kruche. Czasem nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Myślimy o tym dopiero wtedy, gdy coś się stanie. A wtedy? To już niczego nie zmienia. Czasu nie da się cofnąć.


"I feel so numb
Staring at the shower wall
It's begun the feeling that the end has come
And now the water's cold
I tried to eat today
But the lump in my throat got in the way" ~ Little Mix